2010-10-21

Welcome to...

          Została znaleziona wraz z rodzeństwem w porzuconym miocie i przygarnięta przez panią weterynarz, która zaopiekowała się małymi kocurkami i znalazła im dom. Jeden, a właściwie jedna z nich trafiła pod nasz dach osiem dni temu. Jest niezwykle szczęśliwym, radosnym i rozhulanym brzdącem. Ciągle w ruchu, chętna do zabawy i psot. Być może trochę uciążliwa dla mojej nieco starszej kotki; ciągle ją zaczepia, „podszczypuje” i naśladuje. Co prawda na samym początku Milka – kocia królowa domu, była strasznie zazdrosna i zła na to, że przygarnęliśmy tego brzdąca (syczała na nią i miała niezwykle smutne oczka), ale z czasem wszystko się unormowało. Coraz więcej czasu spędzają ze sobą, razem się myją, śpią czy stoją w kolejce do miseczek z jedzeniem.

          Koka, bo tak właśnie nazywa się ów szaro-panterkowy kociaczek od razu podbił nasze serca. „Takie małe koteczki są najsłodszymi stworzeniami na świecie” – te słowa mojej drugiej, lepszej połówki podsumowują wszystko.


Pyszczek, 2010-10-15.


W pełnej okazałości, 2010-10-15.

JR, 2010-10-21.